literature

Jrockowa bajeczka

Deviation Actions

kuroi-shiro's avatar
By
Published:
177 Views

Literature Text

***Genro® presents: ***


Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... O shit, to nie ta bajka (wertuje strony)! A, jest... (chrząknięcie). Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, siedmioma rzekami i tak dalej, i tak dalej... żyła sobie piękna Księżniczka Toshiya vel Książę Totchi. Księżniczka ta miała piękny zamek, w którym wszystkie pokoje były niebieskie i poobwieszane plakatami boskiego Księcia Kaoru. Księżniczka codziennie wpatrywała się w swojego Cudnego_i_Niebiańsko_Przystojnego_Księcia_Kaoru. Ah, te włosy w kolorze wyblakłego denaturatu i logo mercedesa zawieszone na złotym łańcuchu spoczywającym dumnie na ortalionowym dresie a’ la Made_in_Taiwan. Ah... Cudo, normalnie cudo. Księżniczka zatrzepotała rzęsami, ale po chwili zaprzestała tej czynności gdyż jedna ze sztucznych kępek odkleiła się i wpadła jej do oka, co wywołało płacz i zgrzytanie zębów.
W tym samym czasie Książe Kaoru oraz jego Wierny_i_Nieoceniony_Druh czyli Książe Kyo naradzali się jakby tu zarwać śliczną Księżniczkę Toshiyę.
- Ja ci, kurwa, cały czas mówię. Idź, kurwa, i zapiej jej pierdoloną serenadę. – radził skrzat... ee... znaczy Książę Kyo.  Książe Kyo był znanym w całym królestwie amantem, żadna kobieta i żaden transwestyta nie oparł się jeszcze jego zniewalającemu spojrzeniu przekrwionych z niedospania oczu i delikatnej mowie, z której, kurwa, słynął. Taak, Książe Kyo znał się na rzeczy.
- Łatwo ci mówić! Ty masz trójkąta! Z Księciem Daisuke i Księżniczką Shinyą! – Kaoru chciał złapać się za głowę, ale przeszkodził mu w tym całkiem nieprzeciętnych rozmiarów irokez. – Ja chcę tylko moją cudną Księżniczkę Toshiyę...
- Chyba, kurwa, Księcia. – poprawił go przyjaciel.
- Co za różnica?!
- No, kuuuurwa... Mała jednak, kurwa, jest. – Kyo zrobił zamyśloną minę.
- W obliczu prawdziwej miłości płeć nie ma znaczenia! – zachwycił się Książe Kaoru.
Kyo pokręcił z politowaniem głową.
- Aj, pierdolisz... – westchnął.
Księżniczka Toshiya (alias Książe Totchi ) zastanawiała się w co się może dzisiaj ubrać. No bo w końcu ile razy można zakładać tę samą kieckę?! W dodatku, cała jest już w strzępach... Kyo może i by się spodobała, w końcu odsłaniała to i owo, ale Księżniczka nie było do końca pewna czy i jej pięknemu i cudownemu Księciu też się spodoba.
- Macabre... – mruknęła pod noskiem niezadowolona. – Gdzie jest mój pluszowy dres?!
Książe Kaoru wciąż opracowywał nowe plany podrywu, w tym czasie bardzo zainteresowany Książe Kyo rozmyślał jak by tu pomóc (czytaj: leżał na stole i spał). Nagle jeden z jego kolczyków zahaczył o drewniany blat stołu i zdezorientowany Książe obudził się jeszcze bardziej zdezorientowany.
- Kurwa. – skwitował.
Biedny Książe Kyo, kolczyk wbił się w szczelinę między deskami... (narratorka kręci głową z wyraźnym współczuciem. Czyżby znała ten ból..?) Kiedy dość marnego wzrostu Książe siłował się ze stołem, Książe Kaoru zdawał się tego nie zauważać i właśnie mówił, jakby to cudownie razem się zestarzeć (albo robić sobie liftingi i kolejne poprawki u znajomego chirurga plastycznego), wychowywać dzieci (z różnych, rozbitych nieraz związków) i patrzeć jak dorastają wnuki, a może nawet kupić szczeniaczka..? To było już za wiele jak na słabe nerwy boskiego, kurwa, Księcia. Kyo szarpnął głową i wyswobodził się tym samym z objęć stołu, dodatkowo robiąc piękną dziurę w blacie, którą po chwili zasłonił serwetką – jednorazówką, i tak nikt nie zauważy.
- ..i gotowałaby mi obiady, cerowała dresy i skarpety... nie, nie będzie cerowała mi skarpet. Jak może cerować coś czego nie noszę..? – zastanowił się Książe robiąc przy tym zeza, co miało być chyba próbą zrobienia inteligentnej miny.
- Pierdol to. Ja ci, kurwa, mówię! Weź, kurwa, zdzirę i bzykaj ile wlezie! Jak cię kocha, to kurwa, sama potem przyleci... (w domyśle: po alimenty). – rzekł Książe Kyo rozcierając sobie podbródek.
- Ah, mój przyjacielu! Masz całkowitą rację! Idę bzykać! Bzykać na potęgę!
I z tym mocnym postanowieniem Książe Kaoru ruszył w stronę wyjścia z karczmy.
- Ej, kurwa... A kto, kurwa, zapłaci rachunek?
Nim Książe Kaoru dotarł do zamku ślicznej Księżniczki Toshiyi minęło trochę czasu. Książe przebył siedem gór, siedem mórz i takich innych pierdoł stworzonych dla utrudnienia przez autorkę tejże bajki. Księżniczka w owym czasie przechadzała się po pokojach. Miała na sobie nieskazitelny, oczojebnie różowy, pluszowy dres z pięcioma paskami (czyli najmarniejszą z marnych podrób). W jednej z komnat (dawno zresztą nie sprzątanych) piękna Księżniczka znalazła koszulkę, rozmiar XXL z napisem „I’m (not) a Transvestite” i pluszową podobiznę Księcia Kaoru, z którą spała kiedy była mała. Nie wiedziała, że w tym samym czasie żywa odmiana Księcia Kaoru próbuje staranować wejście do zamku...
Księżniczka już dawno zapomniała, że w swoim pałacu ma tyle komnat. W jednej z nich znalazła małego, zielonego pokurcza, który twierdził, że wie małe co nieco o jej ukochanym.
- Moc jest w nim wielka. – rzekł knypek.
- Ale wiesz, Mistrzu Yoda... mógłbyś się od czasu do czasu wykąpać. – Księżniczka zmrużyła oczy i zatkała swój malutki, zgrabny nosek. – Od tego brudu już pokryłeś się pleśnią...
- Nie jest to prawda. To naturalny skóry mojej kolor. – wygłosił Yoghurt.
O tak, wiele osobliwych postaci mieszkało w bajkowym zamku Księżniczki. Była niemal pewna, że przechodząc korytarzem obok toalety słyszała jak jakiś gość o zniekształconym głosie mówił: „Luke, jestem twoim ojcem. Kurwa, nie... Jeszcze raz... Luke...” .
W tym czasie Książe Kaoru rozkładał śpiwór przed wejściem do zamku. Niestety, fanki Księcia Toto okazały się zbyt silne i fioletowo włosy Książe musiał przyznać, że niełatwo się dostać do ukochanego Księcia/ Księżniczki (niepotrzebne skreślić). Książe wlazł dość niezdarnie do namiotu i wyciągnął lekturę do poduszki... Znajdowały się tam dosyć ciekawe dzieła, jak na przykład: „Kamasutra dla Opornych”, „Zrozumieć Transwestytę”, „Szpinakowe żelki – czyli nowa, rewolucyjna dieta” oraz „Różowe króliczki, symbol seksu w dzisiejszych czasach”. Jak nietrudno było się domyślić, Książe, który i tak nienajlepiej czytał, zasnął po chwili tak ciężkiej i filozoficznej treści jaką niosły ze sobą ilustrowane przez narratorkę księgi. Według Mistrza Yoda’ y Książe Kaoru powinien wedrzeć się do komnaty Księżniczki już dwie godziny temu. Biedny, nie przewidział dzikiego tłumu fanek (i fanów) zawzięcie gryzącego nieudolnego Księcia Kaoru... Ah, cóż za okrutna pomyłka...
A co w tym czasie robił Książe, kurwa, Kyo? Looknijmy...
Książe Kyo brechtał się niesamowicie jak zwykle nie wiadomo dlaczego.
- Co się stało, kochanie? – spytała Księżniczka Shinya zakładając na swoje zgrabne nóżki jedwabne pończochy.
- Kurwa! – krzyknął z entuzjazmem Książe. – Wymyśliłem! Kurwa, wymyśliłem!!!
- Co wymyśliłeś? – spytał tym razem Książe Daisuke, zwany potocznie Księciem Die’ em.
- Kurwa, posłuchajcie. – Kyo odchrząknął. –
„Jeśli łańcuch masz na klacie
Laska szybko ściąga gacie.
Każda laska pęka z dumy
Gdy ją bzykasz w dresach Pumy
I z uśmiechem ssie kutasa
Gdy masz buty Adidasa!”
- Książe! Jakie to było... głębokie! – zachwyciła się Księżniczka Shinya.
- Wiem, kurwa! W szkole byłem prymasem, nie? – rzekł dumnie Kyo.
- Chyba „prymusem”. – poprawił go czerwonowłosy młodzieniec przypominający wyglądem Jolę z „13stego Posterunku”.
- Oj, kurwa... Szczegóły. Prymas czy prymus... Co to, kurwa, za różnica?!
Eee... No dobrze, może jednak wróćmy do zamku Księżniczki Toto.
Nastał ranek... eee... znaczy się było koło dwunastej w południe. Książe Kaoru postanowił po raz ostatni dostać się do zamku swej ukochanej Księżniczki. Odetchnął głęboko i zaczął taranować dzikie tłumy.
- BANZAI!!!!!!!!!
Zbliżała się godzina dwudziesta druga... Książe Kaoru właśnie pokonał ostatniego otaku (nie ma to jak niezawodny German Suplex ^__^ ) i pokrwawiony, w ubraniach podartych na strzępy dowlókł się ostatkiem sił do sypialni Księżniczki Toshiyi. Szpanersko kopnął wielkie drzwi i odrzucił sklejone jakimś smarem (chyba miał on służyć jako żel do włosów >_>” ) włosy.
- Heloł, bejbi. – Książe błysnął swoim ingliszem.
Księżniczka wybałuszyła oczy i rzuciła się w otwarte ramiona dresa.
- My Love! – krzyknęła zachwycona – Nareszcie!
- No, to rozbieraj się maleńka. Za radą przyjaciela, mam zamiar bzykać!!! – tu Książe Kaoru uniósł zaciśniętą pięść gdzieś w górę.
Księżniczka uniosła brew.
- Zamknij się, głupi jesteś. – skwitowała.
To trochę zbiło Księcia z tropu. To koniec, stracił wątek... Co teraz..? Księżniczka nie chce się bzykać, w dodatku kazała mu się zamknąć... Jego męska duma została zraniona.
- Ależ kochanie... – Kaoru próbował załagodzić trochę sytuację. – Tobie chyba nikt nie czytał bajek! Nie wiesz, że każda historia z hepi endem kończy się słowami „... i bzykali się długo i szczęśliwie. Koniec.” ..?
- Zamknij się, głupi jesteś. – powtórzyła Księżniczka Toshiya. – To raczej tekst z reklamy jakiegoś (nie)zawodnego leku na prostatę. W dodatku nie mogę ci oddać swojej cnoty do dwudziestych pierwszych urodzin. – Księżniczka pokryła się rumieńcem.
- Eee... Ale tym masz 28 lat...
- ZAMKNIJ SIĘ, GŁUPI JESTEŚ!!!!!!




KONIEC xD
stary fick xD
© 2007 - 2024 kuroi-shiro
Comments15
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
yviti's avatar
"Ah, mój przyjacielu! Masz całkowitą rację! Idę bzykać! Bzykać na potęgę!"
buhehehehheeh!! XD niezłe :3